Muhazi, oddalone o godzinę drogi od stolicy Rwandy Kigali, jest jednym z najbiedniejszych miejsc w tym niewielkim kraju. Tam codziennym problemem jest zdobycie jedzenia i wody. Każdego dnia wysyła się dzieci z baniakami po wodę z jeziora. Rodziny muszą walczyć o przeżycie krów i kóz, które dają im mleko. Podczas gdy my zastanawiamy się, czy wolimy na śniadanie jajecznicę czy kanapki z szynką, rodziny w Muhazi zabiegają o podstawowe artykuły, niezbędne do codziennego funkcjonowania.
Jako rodzice staramy się zapewnić swoim dzieciom lepszy start w dorosłe życie. Cieszymy się, że mają więcej, niż my mieliśmy będąc w ich wieku. Rodziny na prowincji w Muhazi, często wielodzietne, wiele się w tym względzie od nas nie różnią. Również starają się, jak mogą, o lepszą przyszłość dla swoich pociech. Nie mają jednak takich możliwości jak rodziny w Polsce.
Patrząc z tej perspektywy, mam wrażenie, że naszym dzieciom przewraca się w głowie. Przyjmują roszczeniową postawę i ciągle chcą mieć więcej. Bo im się należy, bo inne dzieci już mają, bo, tak i już.
Różnica między tym, jak wyglądał okres naszego dzieciństwa, a jak wygląda dzieciństwo naszych dzieci, jest ogromna. Teraz dzieci w Polsce mają wszystko: doskonale warunki do nauki (często w prywatnych szkołach). Uczniowie są przywożeni i odbierani ze szkoły autami swoich rodziców. W każdym roku szkolnym rodzice kupują swoim dzieciom nową wyprawkę do szkoły.
My dorastaliśmy w czasach PRL. Wtedy nie było na każdym rogu sklepu z zabawkami i papierniczych, sklepy odzieżowe nie konkurowały między sobą, aby zdobyć klientów. Podstawowe artykuły, takie jak ubrania czy mięso, nie leżały stale na półkach. Kiedy zostały „rzucone”, nasi rodzice musieli w kolejce po zakup czekać w kolejkach nieraz po kilka godzin.
Widząc sytuację w Muhazi, można odnieść wrażenie, że tu jest trochę lepiej niż w Polsce za czasów PRL. Półki sklepowe są zapełnione towarem wszelkiego rodzaju. Tylko co z tego, skoro ludzie nie mają za co go kupić?!
ŻYCIE DZIECI W MUHAZI
Nad jeziorem Muhazi w Rwandzie ludzie są bardzo biedni. Mieszają w domach z gliny i bambusa, w których czasami nie ma prądu. Dla lokalnych dzieci nauka jest jedyną szansą na lepszą przyszłość. Przepustka do lepszego życia kosztuje 5000 franków rwandyjskich. To 20 pln za trzy miesiące nauki! Myślicie pewnie, że to bardzo tanio. Jednak dla wielu miejscowych jest to bariera nie do pokonania. Dzieci w Muhazi wyprawka szkolna składa się z 1 cienkiego zeszytu formatu B5 (wystarczy na rok nauki), 1 długopisu – rzeczy są spakowane w ręcznie uszyty woreczek z materiału. Nikt tu nie zastanawia się, czy zeszyt ma być z Księżniczką Zosią czy Minionkami. Dobrze, jeśli w ogóle jest na czym pisać.
AFRYKAŃSKI DOM Z GLINY
Podczas naszego pobytu nad jeziorem Muhazi poznaliśmy małżeństwo z czwórką dzieci. Cała rodzina mieszka w domu z trzciny i gliny przykrytym blachą. Gospodarz od roku jest niewidomy. Żywią się uprawianymi samodzielnie warzywami: słodkimi ziemniakami, soją, kukurydzą, ziarnami słonecznika. Mają też mleczną krowę i kilka kóz. Są biednie ubrani, latorośle całe umorusane. Tej rodziny nie było stać na wysłanie dzieci do szkoły. Dzieciaki biegają całymi dniami po polach, same organizują sobie zabawę. Włażą na drzewa lub kopią piłkę, zastąpioną przez zeschnięty owoc.


Ich dom składa się z kilku małych pomieszczeń. Przy wejściu nocują kozy. Dalej znajduje się sień z ławą i stolikiem do jedzenia, a na końcu dwa pomieszczenia do spania. Łóżka zrobione są z miejscowych roślin. Na ścianie był wciśnięty w szparę ułamany grzebień i kawałek lustra. W domu nie było elektryczności. Kuchnia miała wielkość 2x2 metry. Pomieszczenie pełniące tę funkcję nie przypominało kuchni, które znamy z własnych domów. Znajduje się tam tylko palenisko, a obok leżą ususzone rośliny – może do jedzenia?
Naprzeciwko kuchni znajdowała się zagroda dla zwierzaków zbudowana z patyków oraz wielkie drzewo mango obsypane owocami. Toaleta była w krzakach, pod palmą. W takich skromnych warunkach nie ma miejsca na pokoje dla dzieci. Tu wystarczy zacieniony kąt, kawałek chłodnej podłogi.
W Muhazi dzieci oprócz zabawy mają też obowiązki. Przynoszą z jeziora wodę, która służy rodzinie do picia, kąpieli, zmywania i pojenia zwierząt. Nabierają wodę do żółtych baniaków, które następnie nakładają sobie na głowę i niosą tak całą drogę do domu. Michał chciał sprawdzić jak to jest nieść taki baniak i załadował go na swoją głowę. Po 1 minucie synek nie chciał mieć już ciężaru na głowie i z ulgą oddał pojemnik rówieśnikowi. Stwierdził, że baniak z wodą był ciężki i chyba nieszczelny bo woda nakapała mu na ubranie.
Jezioro daje także jedzenie. Prowizoryczną wędką udaje się dzieciom złowić małe, 5–10 centymetrowe rybki. Zawsze to coś.
A jak dzieciakom zachce się czegoś słodkiego, mogą sięgnąć po owoce z drzewa: słodkie i soczyste mango, banany. Akurat takich smaków dzieciaki w Polsce mogą im tylko pozazdrościć. Banany, które kupujemy w Polsce nie smakują tak jak te w Afryce.
Zachwyciły nas kolory w Muhazi. Wszędzie zieleń, ziemia w kolorze pomarańczowym i wszechobecne słońce. Ludzie także ubierają się tu kolorowo, a na ich twarzach widać radość i uśmiech. Oni cieszą się z tego, co mają tu i teraz. Innego życia nie znają.
LEKCJA POKORY
Muszę przyznać, że pobyt w Muhazi dał nam dużo do myślenia. Gdy wychodziliśmy oszołomieni z glinianego domku, zapytałam Polę i Michała jakie mają wrażenia, czy chcieliby tak mieszkać? Zgodnie stwierdzili, że mają lepiej niż dzieci w Muhazi, bo mają swój pokój. Pola zauważyła, że w tym domku z gliny nie było zabawek, że te dzieci nie miały nic.
Poznana rodzina rzeczywiście nie miała praktycznie nic. A przynajmniej tak wydaje się nam, Europejczykom. Bo przecież mają tak wiele: siebie, dzieci, dom, miejsce do spania, jedzenie i wodę, zwierzęta i ogród. Tak wiele, a dla nas to nic.
Cieszy nas fakt, że większość rodziców w Polsce stać na zapewnienie dzieciom dobrych warunków w życiu. Wyposażamy je we wszystko, czego potrzebują. Dbamy, aby nie czuły się gorsze od innych.
Wpadamy jednak w pułapkę, gdy spodziewamy się, że nasze dzieci od razu docenią co dla nich robimy, ile z siebie dajemy. Może zamiast czekać na podziękowania, zróbmy coś także dla innych dzieci.
Rozpoczęliśmy już akcję charytatywną i zbieramy fundusze dla dzieci ze szkoły w Muhazi. Może się do nas przyłączysz?
AKCJA CHARYTATYWNA DLA DZIECI W MUHAZI
Informacja tutaj:
Zatrzymaj się na chwilę. Usiądź na tarasie z kubkiem kawy i rozejrzyj się dookoła, uśmiechnij się😊. Doceń to co masz bo szczerze mówiąc masz…prawie wszystko😊.
Bardzo przyjemnie sie to czyta, to cudowne jak te dzieci potrafia docenic najmniejsze rzeczy
Dziękujemy za komentarz. Bardzo nas to cieszy. Polecamy kolejne nasze artykuły 🙂