Czujemy się podróżnikami. Pewnie jest to dla Was oczywista oczywistość, wszak regularnie wyruszamy w długie trasy i z każdej zdajemy Wam relację. Nas jednak ta oczywistość postawiła przed dylematem. Bo choć może się wydawać, że decyzję o realizacji marzeń podjąć jest łatwo, to gdy nie ma się już dwudziestu lat, a do kompletu ma się jeszcze dzieci, sytuacja staje się nieco bardziej skomplikowana.
Po pierwsze, stanęliśmy przed decyzją dotyczącą pracy. Wybór w tym przypadku nie był szczególnie trudny. Z jednej strony codzienny od-świtu-do-nocy wyścig korpo szczurów, z drugiej- błogie lenistwo na tropikalnych plażach. Proste? Proste! A nawet gdybyśmy mieli wątpliwości, szefowie podjęliby decyzję za nas, gdyż chyba jeszcze taki się nie narodził, który by swoim pracownikom pozwalał na kilkumiesięczne urlopy rok w rok. Płatne najlepiej. Tak więc klamka zapadła i przyszło nam pożegnać się ze stabilnymi biurkami i co dzień witanymi twarzami współpracowników. Pewnie, że okazało się, że trzeba przemyśleć, jak to wpłynie na nasze finanse. Pewnie, że podróżowanie to nie to samo co dwutygodniowy urlop w pięciogwiazdkowym hotelu. Ale… O tym innym razem.

Prawdziwy dylemat, którego rozwiązanie wciąż jeszcze przed nami, stanowi edukacja Poli i Michała. Dzieci właśnie kończą naukę w zerówce. Prawdziwe schody zaczną się jednak od września, gdy będą musieli pójść do pierwszej klasy. Aby podjąć rozsądną i przemyślaną decyzję, musieliśmy rozważyć wszystkie „za” i „przeciw” różnych możliwości. Być może ktoś będzie stał przed podobnym wyzwaniem, dlatego postanowiliśmy podzielić się z Wami tym, co udało nam się ustalić.
W Polsce jeśli chodzi o edukację sprawa wygląda następująco: dzieci w wieku 6–18 lat są objęte obowiązkiem nauki, a obowiązkiem szkolnym objęte są do ukończenia 16-tego roku życia. Co to oznacza w praktyce? Dzieci do ukończenia szesnastego roku życia muszą realizować przewidziany przez ministerstwo edukacji program szkolny. Mogą robić to na kilka sposobów: w szkole publicznej, w szkole prywatnej lub społecznej, poprzez nauczanie indywidualne, poprzez edukację domową. Postaramy się w punktach przybliżyć Wam w ludzkiej formie z czym się to je.

Nauka w szkole państwowej
1. Fakty.
— Każde dziecko jest przypisane do szkoły rejonowej. W pierwszej kolejności do tej szkoły musi zostać zgłoszone. Jeżeli chcemy zapisać dziecko do szkoły innej niż ta, do której jesteśmy przypisani z racji miejsca zamieszkania, możemy to zrobić jedynie, jeżeli w szkole którą wybraliśmy zapisy zostaną zakończone, tj. nie będzie więcej oczekujących na przyjęcie dzieci z rejonu i wciąż będą wolne miejsca, a dyrekcja placówki wyrazi zgodę.
— Warunki spełniania obowiązku szkolnego regulowane są poprzez wszelkie akty prawne wydawane przez ministerstwo edukacji oraz statut szkoły i jej wewnętrzne regulaminy.
‑Kadra zatrudniana w szkole musi spełniać określone w ustawie wymagania, nie musi natomiast spełniać naszych osobistych wyobrażeń.
‑Nauczanie odbywa się w konwencji, którą wszyscy znamy. 45-minutowe bloki lekcyjne z przerwami 10–20 min. Uczniowie siedzą w ławkach, a nauczyciel pełni rolę eksperta. Wiedza weryfikowana jest na podstawie testów, egzaminów, odpowiedzi ustnych.
‑Kryterium obecności- jeżeli dziecko opuszcza więcej niż 50% zajęć i uniemożliwia to nauczycielowi zweryfikowanie jego postępów w nauce, uczeń może być nieklasyfikowany.
2. Zalety.
‑Kwestia organizacyjna. Dzieci zapisane są do szkoły z automatu, za organizację czasu (godziny zajęć, itp.) odpowiada szkoła, my musimy tylko się z nią zapoznać i dostosować się do niej.
‑Przewidywalność. Organizacja roku szkolnego ustalona jest z góry, więc z góry wiadomo, kiedy wolne, a kiedy nie. Zapowiadane sprawdziany i zbliżający się koniec semestru zawsze z tą samą konsekwencją dyktują, kiedy do nauki trzeba się naprawdę przyłożyć. Cały materiał zawarty jest w książkach, których listę otrzymujemy z początkiem września. Nic nas tu nie zaskoczy.
‑Niski koszt. Dodatkowy koszt z jakim musimy się liczyć zapisując dziecko do szkoły publicznej, to: wyżywienie, wycieczki, dodatkowe zajęcia płatne, podręczniki (i tu niski koszt przestaje być już tak oczywisty).
3. Wady.
‑Przestarzały system. Od dawna trąbi się na prawo i lewo, że nauczanie nie powinno polegać na wkuwaniu na pamięć wyznaczonej treści, że nie ma to żadnych wymiernych rezultatów. Mimo to, formy nauczania pozostają praktycznie niezmienne.
‑Nisko opłacana kadra. To ma znaczenie, ponieważ kto z was chciałby zarabiać niemal całe życie 2500 na rękę? Uprzedzę argument, że nauczyciele pracują krócej- nieprawda. 18–26 godzin (w zależności od stanowiska) tygodniowo to jedynie wymiar zajęć, czyli podstawowych godzin lekcyjnych. W praktyce dyrekcja ma każdego z pracowników do dyspozycji prze 40 godzin tygodniowo. Tak więc, niskie płace. Sprawiają, że nauczyciele są sfrustrowani i zniechęceni, a co za tym idzie, wypalają się szybciej i przestają uczyć dobrze.
‑Ocenianie. Ręka w górę, kto lubi, jak każde jego działanie poddawane jest ocenie według konkretnego wzorca? Pojedyncze dłonie widzę, dla większości jest to piekło w najczystszej postaci.
‑Nieżyciowe środowisko. Szkoła przygotowuje do dorosłego życia. A gdzie w dorosłym życiu spotkamy się z pracą w grupie trzydziestu osób w tym samym wieku, słuchających poleceń jednej o 20–50 lat starszej osoby? Nigdzie. Otóż to, dziękuję.
‑Jeszcze by się trochę znalazło, ale powiedzmy, że wystarczy.
Nauka w szkołach prywatnych lub społecznych
1. Fakty.
‑Do wyboru mamy szkoły pracujące różnymi metodami. I tak mogą to być szkoły: tradycyjne (tych jest najwięcej), tradycyjne ale o określonym profilu (jak np. sportowe lub muzyczne), demokratyczne, Montessori, Waldorfskie, i inne.
‑W większości najważniejszych punktów szkoły te pod względem organizacyjnym funkcjonują podobnie do publicznych: z góry ustalona organizacja roku szkolnego, wymagania wobec kadry, konieczność zaliczania określonego materiału w danym czasie. Najważniejszą różnicę stanowi forma nauczania- w tej kwestii jest dużo większa elastyczność niż w przypadku szkół publicznych.
2. Zalety.
‑Mniejsze grupy uczniów- wpływa to korzystnie na koncentrację oraz pozwala na indywidualne podejście do ucznia.
‑Możliwość decydowania o tym, jaka forma kształcenia jest zgodna z naszymi przekonaniami. Nie każdy rodzic chce, aby jego dziecko uczyło się w systemie pruskim (czyli tym tradycyjnym). Szkoły prywatne rozkładają przed nami cały wachlarz możliwości, dzięki czemu nauka w szkole może być spójna z naszym systemem wartości.
‑Większe pole do dyskusji.. Wiadoma sprawa- płacimy, więc wymagamy.
‑Szersza gama zajęć dodatkowych- możemy z nich skorzystać lub nie, ale zawsze lepiej, jeśli uczestniczenie w dodatkowych zajęciach można zapewnić bez dodatkowego dowożenia dziecka w inne miejsce.
‑Często bardziej zadbane placówki. Może się to wydawać szczegółem bez znaczenia, ale kiedy pomyślimy o tym, ile godzin nasze dzieci spędzają w szkole, warto wybrać miejsce, które nie będzie miało depresyjnej atmosfery. Otocznie ma znaczenie 🙂
3. Wady.
— Koszty. Czesne w niektórych szkołach sięga nawet powyżej 2000 zł, a rzadko spada poniżej 900 zł. Nawet jeśli jest to dla nas ważna inwestycja, to jednak nie każdego na nią stać.
— Dostępność. O ile nie brakuje szkół prywatnych nauczających tradycyjną metodą, z pozostałymi jest już trudniej. Wybierając szkołę montessoriańską czy waldorfską trzeba liczyć się z dalszymi dojazdami. Warszawiacy mogą spokojnie ten punkt pominąć 🙂
— Szkoły, które są bardzo drogie, będą siłą rzeczy tworzyły środowiska ludzi bogatych. Przebywanie w jednolitej pod tym względem grupie jest w mojej ocenie wadą. Czy dla Was także, oceńcie sami.

Nauczanie indywidualne
organizuje się je dla uczniów, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczestniczenie w zajęciach szkolnych. Jako takie jest nie tyle alternatywą, ile koniecznością w szczególnych przypadkach i dlatego nie będę omawiać jego wad i zalet.
1. Fakty.
‑Aby uczyć dziecko w domu należy uzyskać opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej. Ze względu na często długie terminy oczekiwania cały proces trwa nawet do kilku miesięcy, dlatego warto zainteresować się tematem zawczasu.
‑Dziecko uczące się w domu musi być zarejestrowane w szkole. Może to być szkoła rejonowa lub dowolna inna szkoła przyjazna edukacji domowej.
‑Na edukację domową można przestawić się w dowolnym momencie nauki szkolnej i w dowolnym momencie w roku szkolnym. Podobnie, w każdej chwili można wrócić z powrotem do nauki w szkole.
‑Warunkiem klasyfikacji do kolejnej klasy w edukacji domowej jest zdanie corocznych egzaminów w szkole, do której dziecko jest zapisane.
‑Na każde dziecko zapisane do szkoły, także te w edukacji domowej, placówka otrzymuje subwencję i nie ma możliwości, aby jakąkolwiek część tej kwoty przekazać rodzicom z ED (np. na dodatkowe zajęcia).
2. Zalety.
‑Czas. Dzieci uczące się w szkole przeważnie mają od 5 do 8–9 godzin lekcyjnych w placówce, po czym, aby wypełnić obowiązki szkolne, po powrocie do domu zajmują się odrabianiem lekcji i nauką do kartkówek itp. ED pozwala na przerobienie programu, a nawet wyjście poza niego, w ciągu 3–4 godzin nauki dziennie.
‑Zgłębianie tematów. Możemy pozwolić dzieciom zgłębiać dziedziny wiedzy, które je akurat fascynują, nie goniąc na łeb na szyję, aby coś „odfajkować”. Na realizację programu mamy rok. Możemy pracować w dowolnej kolejności i w odpowiednim dla nas tempie.
‑Brak ocen. Dlaczego jest to dla mnie zaletą, napisałam wyżej.
‑Więź. Dzieci są dziećmi tylko raz. Jako rodzice nie mamy dużo czasu na zbudowanie z nimi trwałej bliskiej relacji. Edukacja domowa znacznie to ułatwia.
3.Wady.
‑Ryzyko monotonii. Aby ED nie stała się przytłaczająca, warto często uczyć się w terenie. W przeciwnym wypadku rutyna prędko może przerodzić się w marazm i zniechęcenie.
‑Brak przynależności do grupy niezależnej od rodziców. Rodzina jest podstawową grupą społeczną i przynależność do niej również rozwija umiejętności społeczne. Jednak, aby się uniezależnić dzieci potrzebują też przynależeć do grup od rodziców niezależnych.
‑Ogrom pracy. Mając dzieci w ED stajemy się nauczycielami. Oprócz tego nie przestajemy być rodzicami, kucharzami, sprzątaczami, taksówkarzami, itp. Nie jest łatwo sprostać tylu rolom i w każdej się sprawdzić.

Uff… Jak widzicie możliwości jest sporo. To którą wybrać, zależy od kilku czynników: możliwości finansowych, czasu i miejsca pracy, umiejętności organizacyjnych, możliwości dojazdów, a wreszcie naszych przekonań i charakteru samego dziecka. My już wiemy, jaką podejmiemy decyzję odnośnie edukacji Poli i Michała. Będziemy o tym pisać wkrótce….
Jeśli ktoś z Was stoi obecnie przed podobnym wyborem, mamy nadzieję, że nasze zestawienie okaże się pomocne!