Z moich obserwacji w czasie podróży wynika, że życie dzieci w Azji nie jest tak kolorowe jak w Polsce. Dzieciństwo zwykle kojarzy się z wolnością, beztroską zabawą, śmiechem, nauką a dzieci w Azji od najmłodszych lat pracują, np. sprzedając jedzenie w autobusie, pomagają rodzicom w sklepie czy polu. Niestety, wiele dzieci w Azji od najmłodszych lat traci możliwość rozwoju i nauki. Zasady wychowania, szkolnictwo znacznie różnią się od kultury polskiej.
W miejscach, gdzie nauka jest ogólnodostępna, np. w Wietnamie, edukacja stoi na pierwszym miejscu. Presja osiągania dobrych wyników jest tu ogromna.
Natomiast w krajach słabo rozwiniętych, jak np. Laos, uczęszczanie do szkoły jest przywilejem, z którego nie każdy może skorzystać. Głównym powodem braku możliwości edukacji jest bieda lub brak szkół.
Moje oburzenie wywołało wysyłanie dziecka po papierosy dla rodzica. Prawo w Indonezji nie określa limitu wiekowego, który pozwala kupić papierosy. Są one ogólnodostępne.
Podczas wycieczek skuterem podpatrywałam dzieci w wioskach. Widziałam półnagie maluchy bawiące się przy ulicy. Starsze pracowały w polu. W wioskach, do których docieraliśmy, były głównie dzieci. Starsi byli albo w szkole, albo pomagali rodzicom w polu. Dzieci witały nas słowami „Sabaidee”, czyli „Dzień dobry”. Były całe umorusane, zakatarzone, często bose, w podziurawionych ubraniach, lichych butach, ale wyglądały na szczęśliwe. Starsze opiekowały się młodszym rodzeństwem.
Widok dzieci w takim stanie, żyjących w trudnych warunkach, to dla podróżującego rodzica niełatwy temat. Ciężko jest przejść obojętnie obok takiego ubóstwa i tak raniącej niesprawiedliwości, kiedy samemu jest się rodzicem.