Paulo Coelho powiedział kiedyś, że: „Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się – ze wszystkich sił – tego, czego pragnie.”
Patrzę na moje dzieci i na dziecko moich znajomych i wiem, że możemy nauczyć się od nich tego wszystkiego i jeszcze więcej. Chcę być bardziej jak one, pielęgnować moje wewnętrzne dziecko, żeby nie zasnęło zbyt mocno. Jak to zrobić? Po kolei…

Przemyślenia w podróży
Przedzieraliśmy się przez gęste zarośla. Wygodne, super-duper odpowiednie do pieszych wędrówek sandały jeździły po błocie nic sobie nie robiąc z zapewnień producenta o przyczepnych podeszwach. Przed każdym krokiem analizowałam podłoże usiłując uniknąć ostrych i niestabilnych kamieni. Mokre gałęzie chlastały mnie po twarzy, a owadzia brać śmiała mi się w twarz, gdy kolejny raz pryskałam się repelentem przeciw komarom. Klęłam, głównie w duchu a tylko czasem na głos, tłumacząc sobie niezbyt przekonująco, że przy dzieciach trzeba być przede wszystkim autentycznym.

Na końcu tej drogi przez mękę czekał na mnie piękny wodospad — o tym miejscu więcej w artykule: https://polaimichalwpodrozy.pl/azja/poszukiwaniu-sloni-laosie/
Imaginowałam go sobie wytrwale, żeby nie obrócić się w miejscu i nie zarządzić odwrotu do wioski. Kaskady przejrzystej wody spadające z nagich skał. Szum wody zagłuszający brzęczenie owadów. Delikatna mgiełka osiadająca na mojej twarzy…
- Mamo!
Lazurowa woda…
-Mamo!
-No co?!
-Patrz jaki fajny patyk znalazłam!
Patyk znalazła. W lesie. No wielka heca rzeczywiście. Gdzie ten wodospad?! Tak wtedy sobie myślałam. Wściekła byłam. Wtedy. I zmęczona do granic.


Już po powrocie, w domu, oglądałam zdjęcia i wspominałam. I dotarło do mnie w związku z tym. Dotarło do mnie, ile mnie ominęło po drodze do tego wodospadu. Jakie niesamowite kształty miały niektóre liście! I jakie były wielkie! Jak te kamienie błyszczały w słońcu, jak brylanty! Naprawdę mijałam to wszystko? Przeszłam obok w tę i z powrotem i nie widziałam tego.
Dziecko widziało. Każdy szczegół, każdy element. I pomyślałam sobie, gdzie jest to moje wewnętrzne dziecko? Prawdopodobnie zapomniałam o tym wtedy.
Lekcja 1: Ciekawość czyli zachwyt dziecka nad światem
Jak to się dzieje, że z wiekiem coraz mniej zachwycamy się światem? Wszystko bierzemy za pewnik, wiele mamy za nic. To nie jest do końca tak, że stajemy się zblazowani, choć może to trochę też. Przede wszystkim jednak z wiekiem przyjmujemy coraz większą odpowiedzialność. Za ścielenie łóżka, sprzątanie pokoju, odrabianie lekcji, pakowanie plecaka, pakowanie zmywarki, wyprowadzanie psa, znalezienie dobrej pracy, płacenie rachunków, przygotowanie dzieci do szkoły… Mamy tyle do zrobienia, tyle do przemyślenia! Prawdopodobnie nasz mózg uczy się nie zwracać uwagi na to co „nieistotne”.

Z dziećmi jest inaczej. Dla nich wszystko jest nowe, dopiero poznają świat. Pierwszy raz widzą patyk w kształcie haka, kamień w kształcie serca, kałużę głęboką do pół łydki. Wszystko je ciekawi, intryguje, zachwyca.
Być może ja już z tego wyrosłam. Tyle rzeczy znam, tyle miejsc widziałam. Piękne są. Ale mnie już nie zadziwiają. Chcę odzyskać tę ciekawość. Dlatego, pracuję nad tym w drodze na pociąg, pijąc herbatę w ogrodzie, słuchając muzyki, smakując owoce. Przyglądam się i podważam, poznaję je od nowa.

Lekcja 2: Ufność
Lekcja 2: Dziecko i ufność
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w kółko powtarzamy dzieciom, żeby nie ufały nieznajomym, że nie wolno im nigdzie odejść z nieznajomym? No tak, dlatego że na świecie są źli ludzie, którzy mogliby je skrzywdzić. Oczywiście, bardziej niż czegokolwiek innego chcemy chronić nasze dzieci. Ale dlaczego musimy im to tyle razy powtarzać, puszczać spoty edukacyjne, robić pogadanki?

Ano dlatego, że dzieci ufają. Zwyczajnie i po prostu. Każdy uśmiech biorą za dobrą monetę i dlatego nie doszukują się sarkazmu w komplementach, złych zamiarów w zaproszeniu, przemocy w wyciągniętej dłoni. W związku z tym, przyjmują ludzi takimi, jakich ich widzą. Ta ufność, choć groźna dla nich samych, jest też piękna w swej prostocie.

W czasie naszych podróży obserwuję Michała, który przysiada się do nieznajomych i zagaduje ich. Przybija piątki i wymienia uściski dłoni. Odbiega z nowo poznanym rówieśnikiem. Pilnuję go. Strzegę cały czas. A po cichu, po prostu mu zazdroszczę.
Nie namawiam Was, żebyście przestali uczyć dzieci zasad bezpieczeństwa. Ale uczmy się też od naszych dzieci wiary w ludzi. I następnym, gdy ktoś zawoła za Wami na ulicy „przepraszam! Czy…?”, nie uciekajcie, gdzie pieprz rośnie, zakładając, że na pewno chce Wam coś sprzedać 🙂

Lekcja 3: Dziecko i jego marzenia
Pola mówi, że chciałaby zostać nauczycielką, przedszkolanką lub weterynarzem. Michałowi marzy się kariera w drużynie piłkarskiej.
„Pola, czy Ty wiesz ile zarabia nauczyciel? Z czego będziesz rachunki płacić?”
„Synu, drogie dziecko mało kto dostaje się do ekstraklasy. Marne szanse…”
Tak sobie myślę czasami. Ale nie mówię im tego. Bo moje dzieci potrafią więcej niż ja. Potrafią wierzyć w spełnienie swoich marzeń. Wychodzą z prostego założenia, że skoro mogą o tym marzyć, to mogą to też osiągnąć.
I wiecie, co Wam powiem? Mają absolutną rację!
W związku z tym, warto marzyć a przede wszystkim pamiętać o ich realizacji — zobacz o czym marzył pewien chłopiec z Afryki:
Zgodnie z założeniem samospełniającej się przepowiedni, każdy z nas ma moc spełniania swoich marzeń. Czyli, wystarczy, że ich spełnienie uzna za pewnik. Wtedy nie będzie postępował tak, żeby udało mu się osiągnąć swój cel. On po prostu będzie szedł pewnie po drodze, na końcu której ten cel się znajduje. Prawdopodobnie to klucz do sukcesu 🙂

Lekcja 4: Dystans
Pamiętam taki dzień, kiedy bardzo spieszyłam się do pracy. Chyba trochę zaspałam. W biegu umalowałam się i ubrałam, zrobiłam dzieciom kanapki.
- Ja chciałam płatki!- poskarżyła się Pola.
- A ja tosty z miodem — w nawiązaniu, oświadczył Michał.
I jeszcze kubeczki były nie takie. Liczyłam minuty, które przez to stracę.
- Słuchajcie, zjedzcie proszę kanapki, nie mam już czasu robić kolejnego śniadania. Nie zdążę na pociąg!!!!
- Mamo, no ale jaki masz problem? Jak nie zdążysz na pociąg to przecież przyjedzie następny pociąg – stwierdził Michał.
- To prawda! Jednak wtedy będę jeszcze bardziej spóźniona. A jak już będę już w biurze to przechodzę koło gabinetu dyrektora i on będzie widział, że się spóźniłam do pracy.
- Mamo, przecież możesz przeprosić dyrektora za spóźnienie.
No tak. Przecież, że mogę. Jeżeli spóźniam się rzadko to dyrektor na pewno to zrozumie. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nie zawsze chodzimy jak w zegarku. Wystarczy, żebyśmy byli bardziej wyrozumiali dla innych i dla siebie samych też 🙂

Lekcja 5 — dziecko w każdym z nas — moje obietnice
Patrzę na moje Polę i Michała i wiem, że mogę nauczyć się od nich wszystkiego. W związku z tym, chcę być bardziej jak one, pielęgnować moje wewnętrzne dziecko, żeby nie zasnęło zbyt mocno. Jak to zrobić? Każdy z Was musi znaleźć na to własny sposób, ale podzielę się Wami moimi. Być może i Wy podzielicie się swoimi pomysłami w komentarzach?

1. Skaczę z radości. Czyli, nie zastanawiam się, co sąsiedzi powiedzą. Często skaczę z dziećmi na trampolinie.
2. Wierzę w spełnienie swoich marzeń. W związku z tym nie wynajduję sobie wymówek. Zapisuję marzenie na kartce i próbuję je zrealizować.
3. Bawię się. Wygłupiam. Śmieję się w głos nie oglądając się na boki.
4. Rysuję, wyjeżdżając za linie, a nawet za kartkę 😉
5. Zanurzam się w uczuciach. Kocham bezwarunkowo i bez limitu.
6. Dbam o siebie. Znajduję czas na swoje przyjemności.
7. Dociekam, pytam, podsumowując, jestem głodna wiedzy i uzasadnień.
Ja wiem, że nie macie czasu. Że studia, że praca, że dzieci i dom. I pies w salonie nasikał, związku z tym trzeba posprzątać. Ale te dzieci ciągle w Was są. Jeżeli dacie sobie szansę… Obudźcie je czasem i pobawcie się z nimi. Zobaczycie, że świat znów zacznie Was zaskakiwać. Do przeczytania Dzieciaki 😉

O podobnych tematach piszemy więcej w artykule — Tabula rasa …
Fajnie napisane. Daje do myślenia 💋