Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma morzami… na piasku pustyni pojawiła się odrobina zieleni. Powstały wspaniałe budowle: meczety, centra handlowe, parki rozrywki, autostrady, wszystko w sąsiedztwie złotych piasków pustyni i błękitu morza — tak właśnie powstał DUBAJ, miasto łączące nowoczesność z tradycją. To największe i najbardziej zaludnione miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Obecnie liczy ok. 2,4 mln mieszkańców.
Dubaj może poszczycić się największym centrum handlowym na świecie, największą fontanną, jedynym na naszym globie hotelem siedmiogwiazdkowym (hotel w kształcie żagla rozpoznawany jest na całym świecie), sztucznymi wyspami w kształcie palm, mapy świata czy księżyca.
Wybieraliśmy się właśnie w trzymiesięczną podróż do Azji. W Dubaju mieliśmy przesiadkę do kolejnego lotu do Dżakarty, więc postanowiliśmy spędzić trochę czasu i zachłysnąć się urokami Dubaju.
ODWOŁANY LOT
Nasza podróż rozpoczęła się niezbyt miłą niespodzianką ze strony linii lotniczych Emirates. Otóż, jeden dzień przed podróżą linie odwołały nasz lot z Dubaju do Dżakarty. Dostaliśmy mailem lakoniczną informację i tyle ze strony przewoźnika. Byliśmy wściekli, bo wszystko było już zaplanowane. Telefony rozgrzane do czerwoności – wydzwanialiśmy do Emirates, ale przewoźnik w ogóle nie czuł się winny. Zaproponowali nam w końcu inny przelot o godz 4.00 rano z Dubaju. Gdy usłyszałam, że wylot jest o tak barbarzyńskiej godzinie, to oczami wyobraźni już widziałam logistykę na lotnisku, z plecakami i śpiącymi dziećmi. Nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy się zgodzić na lot o 4.00 rano!
LINIE LOTNICZE EMIRATES
Lot z Warszawy do Dubaju trwał ok 5,5 godziny. Pola i Michał bardzo dobrze go zniosły i tu muszę pochwalić, linie lotnicze Emirates, które dbają o swoich małych pasażerów. Na początek dzieci dostały od stewardes prezenciki: kolorowanki, kredki i maskotki z kocykami. Dzieci były zachwycone też jedzeniem, które było pięknie przygotowane i podane. Dostały na obiad: kluseczki z sosem bolognese, bułkę z masłem, budyń czekoladowy, batonik i soczki w kartonach. Przy każdym fotelu był zainstalowany monitorek ze słuchawkami, na którym można było: oglądać filmy, bajki, słuchać muzyki, grać w gry czy obejrzeć w kamerce nasz lot. Pola zdrzemnęła się troszkę, ale przed snem powiedziała, że dziś – jest jej najszczęśliwszy dzień w życiu. Zapewne była to zasługa jedzenia i prezentów😊.
Gdy wyjeżdżaliśmy rano z Warszawy, było około 14 stopni, a w Dubaju wieczorem było 18, (a był to kwiecień). Kiedy otworzyły się drzwi samolotu, poczuliśmy uderzenie ciepłego powietrza. Na lotnisku zaskoczył nas widok kobiet ubranych w abaje i mężczyzn w dishdashe czyli narodowe stroje Emiratczyków. Byliśmy pod wrażeniem, gdyż na ulicach widać było przepych, luksus oraz wiele nowatorskich budynków, które zapierały dech w piersiach. W metrze zwracały naszą uwagę twarze o rysach hinduskich i afrykańskich – morze pracowników najemnych i taniej siły roboczej z Pakistanu, Bangladeszu, Indii i Afryki.
W DUBAJU CZY W SZTUCZNYM RAJU
Następnego dnia wybraliśmy się do Galerii Handlowej Dubai Mall. Do Galerii dojechaliśmy metrem (koszt biletu ok. 7 Euro za 4 bilety). 13 stacji, podróż trwała ok. 20–25 minut. Podróżowaliśmy pośród drapaczy chmur. Metro częściowo jeździ pod ziemią i na powierzchni. Na początku składu każdego pociągu znajdowały się wagony VIP oraz wagon tylko dla kobiet.
Dubai Mall i Dubai Fountain Dubai Mall to największe centrum handlowe świata o bardzo bogatej ofercie handlowej i rozrywkowej. Centralne położenie tego ogromnego obiektu zapewnia łatwy dostęp. Na czterech piętrach znajdziesz tu niemal wszystko; mnóstwo różnych sklepów, restauracji i wiele możliwości spędzenia czasu w gronie rodzinnym.
Wnętrze Galerii posiada bardzo zróżnicowany wystrój i sporo placów. Widzieliśmy tam styl zarówno bardzo elegancki, jak i taki, który przypomina arabskie souki (bazary). Wrażenie zrobiło na nas oceanarium w którym ponoć żyje 33 tysiące zwierząt, w tym 40 rekinów. Gdzieniegdzie można było zauważyć nurka – albo osobę z obsługi, która czyści dno lub elementy basenu, albo turystę karmiącego ryby i robiącego sobie zdjęcia. Piętro wyżej znajdowało się niewielkie zoo — w środku jest mnóstwo zwierząt, w tym nawet krokodyle oraz pingwiny. Wszystko fajnie, ale niestety to nadal zoo i bardzo drogie bilety od 100 do 300 dolarów za osobę, dlatego obejrzeliśmy akwarium tylko z zewnątrz. W innej części centrum handlowego podziwialiśmy najprawdziwszy szkielet dinozaura. To Dubai Dino, diplodok przywieziony ze stanu Wyoming w USA.
Po kilku godzinach postanowiliśmy poszukać czegoś do zjedzenia. W Dubai Mall restauracje nie są zebrane w jednym miejscu, ale porozrzucane po całym terenie obiektu. Znajdziemy tu chyba wszystko, od popularnych sieci fastfoodów, takich jak pizza hut, po restauracje z owocami morza, kawiarnie, lodziarnie i wszystko, co mogło nam się zamarzyć. My wybraliśmy niezdrowy fast food KFC ku zadowoleniu dzieci. Stwierdziliśmy, że w trakcie naszej podróży – dzieci jeszcze zdążą spróbować lokalnej kuchni.
Jako, że w Dubaju byliśmy tuż przed Świętami Wielkanocy, całe centrum było ozdobione świątecznie. Sklepowe witryny prześcigały się w pomysłach na wystrój i naprawdę ciężko było oderwać od nich oczy.
Jeśli chodzi o zakupy to dla niejednej osoby byłoby to nie lada wyzwanie. Na odwiedzenie wszystkich sklepów potrzeba by było około 2 tygodni.
Największe wrażenie zrobiły na nas chyba sklepy ze słodyczami. Czuliśmy się jak w czekoladowym raju…Już na widok misternie ułożonych słodyczy ślinka leciała.

Przy wyjściu z Galerii zobaczyliśmy wznoszący się ponad 828 metrów w górę wieżowiec Burdż Chalifa, uznawany za najwyższy budynek na świecie. Budowla mieści wiele pokoi hotelowych, biur, a nawet najnowszy Hotel Armaniego. Turyści i goście mogą podziwiać przepiękne miasto z platformy widokowej.
POKAZ FONTANN
Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy na pokaz fontann. Na zewnątrz Galerii, u podnóża Burj Khalifa znajdują się bardzo efektowne fontanny (usytuowane na sztucznym jeziorze o powierzchni 12 hektarów). Codziennie od godz 18.00 co 30 minut odbywa się tam pokaz połączony ze światłem i muzyką. Dookoła tysiące migocących świateł, piękne budynki. Byliśmy zachwyceni po obejrzeniu pierwszego pokazu. Fontanny odgrywały spektakl dokładnie w takt hitów muzyki światowej oraz arabskiej. Tłumy ludzi ustawiały się znacznie wcześniej, by zająć najlepsze miejsca. Jeden utwór co pół godziny – zobaczyliśmy trzy seanse i musieliśmy wracać do hotelu. W nocy jechaliśmy na lotnisko, bo nad ranem mieliśmy lot do Dżakarty
KĄPIEL W HOTELOWYM BASENIE
Zabraliśmy plecaki z przechowalni hotelowej. Nie wracaliśmy już do naszego pokoju, bo lecieliśmy do Dżakarty wieczorem i nie opłacało nam się przedłużać rezerwacji. Poszliśmy więc z plecakami na basen hotelowy pod chmurką. Wieczór był ciepły, niebo pełne gwiazd. Kąpiel w basenie była dla nas cudownym relaksem, a dla dzieciaków ogromną frajdą. Właśnie wtedy Michałek powiedział, że „życie jest cudowne!” Będę mu tę maksymę przypominała całe życie, kiedy będzie trzeba.
POLA NA WÓZKU BAGAŻOWYM
Dojeżdżaliśmy już do lotniska, a dzieci zasnęły jak susły. Paweł położył plecaki na chodniku, a na plecakach położyliśmy nasze susły. Następnie bagaże załadowaliśmy razem z Polą na wózek. Taki widok wzbudzał wśród turystów niezłą sensację i wywoływał różne reakcje – od uśmiechów po szczere zdziwienie. Pracownik lotniska zauważył nas i wskazał miejsce do odprawy poza kolejnością. Wózkiem dziecięco — sypialno – bagażowym zajechaliśmy z fasonem do kontroli paszportów. Michałek obudził się i był gotowy do poznawania nowej atrakcji — lotniska.
Po odprawie pozostało tylko czekać. Ale „tylko czekanie” jest przestrasznie nudne. Byliśmy tam ok. godz 23.30, do odlotu zostało jeszcze 4,5 godziny. Paweł poszedł, by dochodzić naszych praw pasażerskich czyli poawanturować się nie, wychodząc z założenia, że „kupić nie kupić, potargować warto”. To był dobry strzał. Negocjacje powiodły się i dostaliśmy wejściówki do saloniku Lounge’y Emirates. Wstęp mają tylko pasażerowie klasy biznes i posiadacze kart milowych Emirates.
I KLASA EMIRATES
Znaleźliśmy się nagle w innej bajce: w wielkim, wytłumionym holu, ze sporą liczbą miejsc do siedzenia. Były tam strefy z jedzeniem, bar, rzędy foteli wraz z biblioteczką i gazetami. W strefie odpoczynku czekały dla gości koce, skarpety, przepaski na oczy. To była spora przestrzeń, gdzie można naprawdę dobrze zjeść, wykąpać się, napić szampana i odpocząć, obejrzeć najnowsze wiadomości czy skorzystać z bezpłatnego Internetu. Linie lotnicze wiedzą, co jest potrzebne podróżnym. Ale nie oferują tego wszystkim. Brawo Paweł.
Zjedliśmy pyszną zupę z kurczakiem, owoce i ciasto. Paweł przyniósł mi szampana, a sobie zawinszował piwo. Później złączył dwa fotele, tak by powstało spanie dla Michała. Kiedy mały się obudził, poszliśmy do wydzielonej strefy dla dzieci – na plac zabaw.
Przed wylotem, my jeszcze po kawce, dzieci po czekoladzie na gorąco. Wyspani i napojeni poszliśmy dziarskim krokiem na stanowisko odprawy.
LECIMY DO DŻAKARTY
Czekał nas długi ośmiogodzinny lot, którego większość dzieci przespały. Znowu zostały obdarowane prezentami: torby, kolorowanki, kredki i kocyki. Ja obejrzałam pasjonujący film „Moje trzy córki krowy”. Paweł założył opaskę na oczy, przykrył się kocem i spał.
Posiłek na gorąco nie był zbyt smaczny. Kurczak ze szpinakiem i brokułem plus opiekane ziemniaki. Jakoś tak dziwnie wszystko przyprawione. Deser, tak samo. Za to soki owocowe były przepyszne. Dzieci prawie przez całą podróż grały w jakieś gry komputerowe. Dżakarta przywitała nas tropikalną ulewą. Byliśmy punktualnie o 16-ej. Prosto z lotniska złapaliśmy bus do Bogor. Nie mając zarezerwowanego noclegu, wyruszyliśmy w zapadający zmrok …
Stok znajduje się w innej galerii nie w Dubaj Mall tylko Mall of Emirates.
Dziękujemy za czujność i zainteresowanie naszym artykułem ❤❤