Wywiad Poli i Michała z Anną Mękarską, prezesem Fundacji ZOO Wrocław DODO.
Jakiś czas temu, podczas podróży po Azji wybraliśmy się do Laosu. Podziwialiśmy tam rozległe pola ryżowe, imponujące wodospady i majestatyczne słonie azjatyckie. Postanowiliśmy też odwiedzić pewne wyjątkowe miejsce — sanktuarium dla niedźwiedzi w Luang Prabang.


Niedźwiedzie to duże i niebezpieczne drapieżniki. Trudno wyobrazić sobie, że mogą potrzebować pomocy człowieka, prawda? A jednak wizyta w sanktuarium uświadomiła nam, że choć są duże i silne, niedźwiedzie zginą, jeśli ich nie uratujemy.


Postanowiliśmy pomóc niedźwiedziom z Laosu, więc zaczęliśmy szukać informacji jak to zrobić?
I okazało się, że „Misji ochrony niedźwiedzi” podjęło się m.in. ZOO Wrocław z Fundacją DODO.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Niedźwiedzia we wrocławskim ZOO dn. 11 maja 2019 odbył się event ze zbiórką pieniędzy na budowę domu dla uratowanych niedźwiedzi azjatyckich.

Pola i Michał rozmawiali z panią Anną Mękarską, prezeską zarządu fundacji.

Pola i Michał:Czy może nam Pani opowiedzieć czym zajmuje się fundacja DODO?
Pani Anna Mękarska:Fundacja powstała około 3 lata temu, utworzyliśmy ją po to, aby pomóc chronić zagrożone gatunki zwierząt w Polsce i na świecie.
Michał: Jakim zwierzętom pomaga fundacja?
A.M.:Zaangażowaliśmy się w pomoc wielu gatunkom. Między innymi najmniejszym lisom świata, czyli pustynnym fenkom, które ludzie często sprzedają jako zwierzęta domowe, ze względu na ich wyjątkową urodę. Fenki jednak nie są domowymi pupilami i męczą się trzymane w domach, wśród ludzi. Prowadzimy akcję edukacyjną, której hasłem jest „NIE dla trzymania dzikich zwierząt w domach”.
Oprócz tego angażujemy się w pomoc pangolinom, pingwinom przylądkowym, lemurom katta i manatom. Te ostatnie mają swoich przedstawicieli w naszym wrocławskim ZOO.
Pola:Widzieliśmy na stronie internetowej ZOO, że niedawno fundacja DODO zaangażowała się w pomoc niedźwiedziom z Laosu.
A.M.:To prawda, to nasz najnowszy projekt. Słyszałam, że byliście w Laosie i odwiedziliście z rodzicami schronisko dla niedźwiedzi?
P.:Tak, widzieliśmy tam niedźwiedzie uratowane przez organizację Free the Bears. To znaczy po angielsku „uwolnić misie”.


A.M.:Pamiętacie, jakie to były niedźwiedzie?
M.:Himalajskie i malajskie.
A.M.:Zgadza się. Różnią się od niedźwiedzi brunatnych, które można spotkać w polskich górach, prawda?
M.:Tak, są ciemniejsze i mają kołnierze z futra i takie śmieszne białe śliniaki pod szyją.
A.M.:Tak właśnie wyglądają niedźwiedzie himalajskie. Ta biała łata rzeczywiście przypomina trochę śliniak lub naszyjnik 🙂 Choć mieszkańcom Laosu kojarzy się raczej z półksiężycem, dlatego też nazywają niedźwiedzie himalajskie księżycowymi. Niedźwiedzie malajskie nie mają tego charakterystycznego kołnierza, ich futro jest w kolorze czekoladowym a białe znaczenie pod szyją przypomina śliniak, który według legendy jest kształtu wschodzącego słońca. Stąd ich nazwa niedźwiedzie słoneczne.

P.:Dlaczego te niedźwiedzie tak bardzo potrzebują pomocy?
M.:Czy radzą sobie gorzej niż inne gatunki niedźwiedzi na świecie?
A.M.:Na świecie żyje już tylko 8 gatunków niedźwiedzi i wszystkie są zagrożone wyginięciem. Winni temu jesteśmy my- ludzie. Zabieramy zwierzętom ich naturalne siedliska, czyli miejsca, gdzie mieszkają, zdobywają pożywienie i rozmnażają się. Wycinamy lasy i zanieczyszczamy środowisko. Niedźwiedzie ze względu na swoje rozmiary potrzebują do życia dużych przestrzeni i dlatego jest im trudniej niż innym, mniejszym gatunkom. Zamieszkujące Azję niedźwiedzie malajskie i himalajskie muszą się zmierzyć z jeszcze innym zagrożeniem. Czy wiecie o czym mówię?
P.:O kłusownikach i farmach niedźwiedzi. W Azji jest ich wiele.
M.:Po co ludzie trzymają niedźwiedzie na farmach?
A.M.:Dla żółci, czyli substancji wytwarzanej przez woreczek żółciowy. Mieszkańcy południowo- wschodniej Azji wierzą, że żółć księżycowych niedźwiedzi jest cennym lekarstwem. Pozyskują ją więc od żywych zwierząt, a następnie sprzedają za wysoką cenę. Nie dbają przy tym o dobrobyt niedźwiedzi. Często trzymają je w klatkach tak małych, że zwierzęta nie są w stanie się w nich obrócić. Niedźwiedzie, które na wolności mogłyby dożyć nawet 40 lat, w hodowlach żyją najwyżej 8.

P.:Opiekunowie w sanktuarium mówili nam, że rząd zakazał prowadzenia takich hodowli.
A.M.:To prawda. W Wietnamie i Laosie nie można już pozyskiwać żółci od niedźwiedzi. Zakaz jednak sprawił, że zwierzęta potrzebują naszej pomocy jeszcze pilniej.
M.:Dlaczego?
A.M.:Kiedy handel żółcią stał się nielegalny, z jednej strony stał się bardziej opłacalny, lecz też ryzykowny dla właścicieli takich farm. Część z nich zaczęła zabijać zwierzęta i sprzedawać ich części na czarnym rynku. Mogą w ten sposób zarobić na skórach, pazurach a nawet całych łapach, z których w niektórych rejonach robi się zupę.
P.:I dlatego Fundacja DODO chce pomóc niedźwiedziom?
A.M.:Tak. Chcemy wesprzeć lokalne organizacje w ratowaniu niedźwiedzi z farm i stworzyć im nowe, dobre warunki życia.

M.: A jak można to zrobić?
A.M.:Hm, co pamiętacie z ośrodka w Luang Prabang? Opowiecie mi o nim?
M.:Ośrodek założyła organizacja Free the Bears. Na specjalnych wybiegach widzieliśmy niedźwiedzie uratowane od kłusowników i ze zlikwidowanych farm.
P.:Misie mają tam dużo miejsca, są specjalne konstrukcje do wspinaczki i miejsca do kąpieli.

A.M.:To prawda. Sanktuaria dla niedźwiedzi starają się odtworzyć naturalne warunki tych zwierząt. Na wolności niedźwiedzie wspinają się drzewa, kąpią w rzekach i przechadzają swobodnie. Niedźwiedzie, które spędziły lata na farmach żółci nie mogą wrócić na wolność, nie poradziłyby sobie. We Free the Bears starają się więc przybliżyć im warunki, jakie miałyby na wolności najbardziej jak to możliwe.
M.: Pracownicy sanktuarium robią nawet zabawki dla niedźwiedzi, żeby miały się czym zająć.
P.:I chowają im jedzenie, bo na wolności też same musiałyby je znaleźć.
A.M.:Tak, prowadzenie takiego sanktuarium wymaga wiele pracy i zaangażowania. Zwłaszcza, że wciąż przybywa im mieszkańców. Szacuje się, że na farmach żółci wciąż przebywa około 10 000 niedźwiedzi. Fundacje odbierają je i umieszczają w sanktuariach, ale tam powoli zaczyna brakować miejsca.
P.:Niedźwiedzie potrzebują dużo miejsca. Dorosły samiec niedźwiedzia księżycowego może ważyć nawet 200kg.

A.M.: I każdy z nich potrzebuje dużo miejsca. Dlatego Free the Bears buduje dla niedźwiedzi nowe wybiegi. Jest to bardzo kosztowne przedsięwzięcie. I w tym właśnie chcemy im pomóc.
M.:Zbierając fundusze?
A.M.:Tak, chcemy zebrać fundusze na budowę wybiegu dla dwóch niedźwiedzi i przekazać je organizacji. Budowa takiego schronienia to koszt około 40 000 złotych. Poprzez kampanię naszej fundacji DODO informujemy ludzi o zagrożeniach, którym stawiają czoła niedźwiedzie w Laosie i innych krajach południowo-wschodniej Azji oraz o możliwościach działania na rzecz ich ocalenia. Na specjalnym portalu utworzyliśmy oficjalną zbiórkę pieniędzy.
P.:Czy my też możemy wpłacić na nią pieniądze?
A.M.:Z pomocą i za zgodą rodziców, tak. Każdy może przyłączyć się do naszej akcji ratowania niedźwiedzi z Laosu.
M.:My na pewno namówimy na to rodziców. Chciałbym, żeby udało się uratować wszystkie misie.
A.M.:My też bardzo byśmy tego chcieli. Dziękuję, że odwiedziliście mnie, żeby porozmawiać o naszej akcji. Przekazujcie informacje o niej akcji kolegom i koleżankom. Wspólnie możemy zdziałać więcej!
Wpłat można dokonywać na platformie crowdfundingowej Zrzutka.pl, poniżej znajduje się link do zrzutki: http://www.zrzutka.pl/ratujemyniedzwiedzie
