Skąd bio­rą się żół­wie?

Zama­rzy­ło nam się dotrzeć do miej­sca, gdzie na świat przy­cho­dzą żół­wie mor­skie. TAKIM MIEJSCEM jest TORTUGUERO. Tak więc kie­ru­nek- Tor­tu­gu­ero!

Żółwie w Tortugero
Kie­ru­nek Tor­tu­gu­ero …

Choć w doro­słym życiu żół­wie mor­skie osią­ga­ją spo­re roz­mia­ry, zaraz po wyklu­ciu są maleń­kie i cał­kiem bez­bron­ne. Wkrót­ce po tym, jak wydo­sta­ną się ze sko­rup­ki, roz­po­czy­na­ją wędrów­kę do morza. Po dro­dze czy­ha na nie wie­le nie­bez­pie­czeństw, zaczy­na­jąc od głod­nych pta­ków a na lek­ko­myśl­nych ludziach koń­cząc. W 1970 roku w Kosta­ry­ce powstał więc wyjąt­ko­wy park naro­do­wy, któ­re­go zada­niem jest ochro­na tych wyjąt­ko­wych zwie­rząt.

Wła­śnie na tej pla­ży w Tor­tu­gu­ero rodzą się żół­wie

Do par­ku moż­na dostać się jedy­nie łodzią. Wyru­szy­li­śmy z nie­da­le­kiej plan­ta­cji bana­nów (pisa­li­śmy o tym tu: https://polaimichalwpodrozy.pl/ameryka-srodkowa/kostaryka/5‑faktow-o-bananach-o-czym-warto-wiedzie

Dwu­go­dzin­na prze­jażdż­ka szyb­ką moto­rów­ką jest przy­go­dą samą w sobie. Poko­ny­wa­li­śmy nie­zli­czo­ne zakrę­ty i wypa­try­wa­li­śmy zwie­rząt. W oko­li­cy żyją mał­py, igu­any, wie­le gatun­ków pta­ków i … kro­ko­dy­le. Dwa razy nie musia­łam dzie­ciom powta­rzać, żeby nie wysta­wia­ły rąk za kra­wędź łód­ki. (SAME SIĘ PILNOWAŁY, roz­wa­żam zakup kro­ko­dy­li do domu, jeden będzie w szaf­ce ze sło­dy­cza­mi, dru­gi będzie pil­no­wał table­tów i pilo­ta do TV, trze­ci ogo­nem będzie zamia­tał nie­scho­wa­ne zabaw­ki. A co! )

Tortuguera, łódż, dziecko
Dru­ga godzi­na rej­su utu­li­ła Polę do snu.

Ale wra­ca­jąc do naszej łodzi i podró­ży, na miej­sce dotar­li­śmy o zmro­ku. Tęt­nią­ca życiem osa­da wita­ła tury­stów z otwar­ty­mi ramio­na­mi. Z otwar­tych loka­li dobie­ga­ły sma­ko­wi­te zapa­chy, skle­py z pamiąt­ka­mi nęci­ły róż­no­rod­nym towa­rem. Zna­lazł się nawet kolo­ro­wo oświe­tlo­ny plac zabaw dla dzie­ci. To wystar­czy­ło, aby Pola i Michał uzna­li dzień za uda­ny.

Tortuguero, łódź, dziecko
Przy­stań w Tor­tu­gu­ero.
Tortuguero

Dopły­nę­li­śmy ostat­nią łód­ką, po zacho­dzie słoń­ca prze­sta­ją kur­so­wać 🙂

Tortuguero, hostel
O hoste­le nie trze­ba się mar­twić, jest ich dużo.
Tortuguero, żółw, mural z żółwiem
Mia­stecz­ko ma swój “żół­wio­wy” kli­mat.

Żół­wi los…

Ran­kiem pierw­sze­go dnia nasze­go poby­tu w Tor­tu­gu­ero. Paweł z Micha­łem wybra­li się na pla­żę z nadzie­ją na spo­tka­nie małych żół­wi­ków. Na dłu­go przed podró­żą dzie­cia­ki ima­gi­no­wa­ły sobie widok kil­ku­dzie­się­ciu malu­chów pędzą­cych śmia­ło do wody. Co tu dużo mówić, tele­wi­zja ma znacz­ny wpływ na nasze tury­stycz­ne wyma­ga­nia. Rze­czy­wi­stość oka­za­ła się trud­niej­sza. Chło­pa­kom uda­ło się zna­leźć mło­de­go żół­wi­ka. Nie­ste­ty był kale­ki, bra­ko­wa­ło mu jed­ne­go oka. Nie­ste­ty zaata­ko­wał go ptak. Micha­ło­wi trud­no było prze­gryźć ten temat. Gdy­by to było szcze­nię w Pol­sce, wzię­li­by­śmy je do wete­ry­na­rza i poszu­ka­li mu domu. Z żół­wiem sytu­acja nie jest taka pro­sta.

żółw
Trze­ba wstać o poran­ku, żeby spo­tkać żół­wi­ki.
Tortuguero, plaża, żółw
Wie­le mar­twych żół­wi­ków fale wyrzu­ca­ją na brzeg — zosta­ły wyko­pa­ne za wcze­śnie przez lek­ko­myśl­nych tury­stów 🙁
Tortuguero, żółw na plaży
Tego żół­wi­ka zaata­ko­wa­ły pta­ki — stra­cił oczy 🙁
Tortuguero, Sea Turtle Conservancy
Na szczę­ście o przy­szłość żół­wi­ków dba­ją naukow­cy i orga­ni­za­cja STC.

Żół­wie mor­skie prze­by­wa­ją set­ki a nawet tysią­ce kilo­me­trów, żeby zło­żyć jaja na pla­żach Tor­tu­gu­ero. Zako­pu­ją je w pia­sku, a po oko­ło 60 dniach mło­de wyklu­wa­ją się i zaczy­na się wyścig. Wszyst­kim nam marzy­ło się zaob­ser­wo­wać żół­wi­cę skła­da­ją­ca jaja. Dzie­je się to zwy­kle w nocy lub we wcze­snych godzi­nach ran­nych, na krót­ko przed świ­tem. Naj­pierw jed­nak zasię­gnę­li­śmy języ­ka w STC (Sea Tur­tle Con­se­rvan­cy) – cen­trum edu­ka­cyj­nym w Par­ku Naro­do­wym Tor­tu­gu­ero. STC to orga­ni­za­cja z Flo­ry­dy, któ­ra od 1959 roku zaj­mu­je się ochro­ną żół­wi mor­skich i ich sie­dlisk.

Żół­wie — noc­ne poszu­ki­wa­nia.

Chcąc pod­glą­dać zwie­rzę­ta w ich natu­ral­nym śro­do­wi­sku, trze­ba się porząd­nie masko­wać. Zało­ży­li­śmy ciem­ne ubra­nia, zre­zy­gno­wa­li­śmy z per­fum, dez­odo­ran­tów i spray na koma­ry (ten ostat­ni z naj­więk­szym stra­chem) i zacho­wy­wa­li­śmy się bar­dzo, bar­dzo cicho. W nocy na pla­ży obo­wią­zu­je zakaz korzy­sta­nia z apa­ra­tów foto­gra­ficz­nych i kamer. Zaopa­trzy­li­śmy się więc w latar­ki ruszy­li­śmy w mil­cze­niu mija­jąc inne rów­nie ciche i sku­pio­ne syl­wet­ki. Noc była pięk­na. Nie­bo roz­świe­tla­ły gwiaz­dy i poma­rań­czo­wy księ­życ. Było tak pięk­nie i jasno, że… żaden żółw nie miał ocho­ty wyjść z wody. Mądre żół­wi­ce naj­chęt­niej skła­da­ją jaja w ciem­ne desz­czo­we noce. Taka pogo­da odstra­sza też intru­zów, takich jak my. Kra­by i małe czer­wo­ne żab­ki, nie­bez­piecz­ne dla ludzi, czę­sto sta­wa­ły nam na dro­dze. Żad­ne­go żół­wia jed­nak tej nocy nie spo­tka­li­śmy. PECH! (byli­śmy tam pod koniec sezo­nu skła­da­nia jaj).

Dobrze przy­naj­mniej, że nie dali­śmy się nacią­gnąć na spe­cjal­ną ofer­tę miej­sco­wych prze­wod­ni­ków. Jedy­ne 30$ za poszu­ki­wa­nie żół­wi za oso­bę. W razie bra­ku powo­dze­nia, 10 $ zwro­tu. Oka­zja życia! Wszę­dzie gdzie dzie­je się coś nie­zwy­kłe­go poja­wia­ją się też podob­ne ofer­ty. Nie daj­cie się na nie nacią­gnąć.

Spa­cer z zawo­dow­cem

Na kolej­ny dzień umó­wi­li­śmy się z Jaime A. Restre­po M — (Field Rese­arch Coor­di­na­tor, Sea Tur­tle Con­se­rvan­cy — STC). Zgo­dził się, żeby­śmy towa­rzy­szy­li mu przy pra­cy, wyszu­ki­wa­niu i licze­niu żół­wich gniazd. 

Tortuguero, skorupki jaj żółwi
Pierw­sze śla­dy żół­wi to sko­rup­ki jaj.
Naukow­cy z STC moni­to­ru­ją co roku kil­ka­set gniazd z ok 20 tysię­cy.

Znów zerwa­li­śmy się przed świ­tem. Na pla­ży było mnó­stwo śla­dów żół­wi pędzą­cych do wody. Chy­ba się spóź­ni­li­śmy!

Śla­dy żół­wi­ków.

Dzię­ki Jaime jed­nak w koń­cu uda­ło się! Wypa­trzy­li­śmy gniaz­do a w nim maleń­kie­go, dopie­ro co wyklu­te­go żół­wi­ka. Malec przez krót­ką chwi­lę wyglą­dał nie­po­rad­nie. Nagle jed­nak wypruł (pod­kre­ślam wypruł i wiem co piszę) do wody, jak­by ktoś pod­po­wie­dział mu na ucho, co ma teraz robić.

To było nie­sa­mo­wi­te! Kibi­co­wa­li­śmy mu z całych sił! Nie wol­no prze­no­sić żół­wi­ków do morza, bieg poma­ga im wzmoc­nić mię­śnie nim po raz pierw­szy popły­nął. Pola i Michał toro­wa­li małe­mu dro­gę, usu­wa­li z niej prze­szko­dy i wypa­try­wa­li na nie­bie poten­cjal­ne­go zagro­że­nia. Uda­ło się! Moż­na było znów oddy­chać. Po chwi­li poja­wi­ło się kil­ka­dzie­siąt żół­wi­ków pędzą­cych do wody.

Pra­ca marzeń

O takich zaję­ciach jak pra­ca naukow­ców z STC mówi się czę­sto pra­ca marzeń. Sie­dzisz na raj­skiej wyspie i liczysz zwie­rza­ki. Total­ny chil­lo­ut, praw­da? Też tak tro­chę myśla­łam, ale po dwóch godzi­nach wędrów­ki w upa­le, mrów­cze­go sys­te­ma­tycz­ne­go prze­szu­ki­wa­nia pia­sku, zmie­ni­łam zda­nie. Może i oko­licz­no­ści przy­ro­dy są pięk­ne, ale pra­ca cięż­ka!

1 pra­cu­je a 3 się patrzy 🙂

Jaime prze­ka­zał nam dużo rze­tel­nej wie­dzy na temat żół­wi mor­skich. Poka­zał nam, jak poznać, z któ­rych jaj żół­wie wyję­to na siłę. Robią to prze­wod­ni­cy od super oka­zji dla tury­stów. Aby ludzie chcie­li im pła­cić, poka­zu­ją im żół­wie. Nawet jeśli te nie są jesz­cze goto­we do wyj­ścia ze sko­rup­ki. To kolej­ny powód, aby takich przed­się­bior­ców omi­jać sze­ro­kim łukiem.

Naukow­cy testo­wo spraw­dza­ją gniaz­da. W tym żół­wi­ki już się wyklu­ły ale są ospa­łe tzn. potrze­bu­ją jesz­cze kil­ka dni, aby nabrać siły (jako zwie­rzę­ta zmien­no­ciepl­ne muszą się ogrzać w cie­ple pia­sko­we­go gniaz­da).

Jajo żól­wia

Jaime wyja­śnił nam, że mięk­ka zie­mia w gnieź­dzie ozna­cza, że nie­ba­wem wyklu­ją się w nim mło­de. Bywa, że żół­wia mama tak sta­ran­nie zako­pie jaja, że naukow­cy muszą pomóc malu­chom wydo­stać się z gniaz­da. Tak było w przy­pad­ku jed­ne­go z gniazd, któ­re poka­zał nam Jaime. Gniaz­do było głę­bo­kie na dłu­gość ramie­nia. Jed­nak malu­chy, któ­re w nim spa­ły nie były jesz­cze goto­we do wyj­ścia. Jaime poli­czył żół­wie i zako­pał je z powro­tem. Na koniec zazna­czył gniaz­do paty­kiem.

Zagro­że­nia

Nauczy­li­śmy się, że głów­ny­mi zagro­że­nia­mi dla życia małych żół­wi mor­skich są dra­pież­ni­ki. Polu­ją­ce pta­ki, bez­pań­skie psy i… ludzie, któ­rzy w swo­jej aro­gan­cji trak­tu­ją przy­ro­dę i jej miesz­kań­ców jak park roz­ryw­ki. Przed psa­mi i pta­ka­mi, a czę­ścio­wo tak­że przed żąd­ny­mi zarob­ku miej­sco­wy­mi i głod­ny­mi wra­żeń tury­sta­mi chro­nią żół­wi­ki pra­cow­ni­cy par­ku Tor­tu­gu­ero. Oczy­wi­ście na mia­rę swo­ich moż­li­wo­ści. Jest jed­nak coś, co może zro­bić tak­że każ­dy z nas i nie jest to zasi­la­nie kon­ta fun­da­cji bro­nią­cych praw zwie­rząt.

Słom­ka pla­sti­ko­wa czy bam­bu­so­wa. Któ­rą wybie­rasz?

Dru­gim potęż­nym zagro­że­niem dla żół­wi mor­skich jest, moi dro­dzy, pla­stik. Butel­ki, słom­ki, rekla­mów­ki. Dla nas to przed­mio­ty, któ­rych uży­wa­my i któ­re wyrzu­ca­my codzien­nie. Dla miesz­kań­ców oce­anu zetknię­cie z nimi może jed­nak skoń­czyć się śmier­tel­nie. Zda­rza się, że żół­wie mylą rekla­mów­ki z medu­za­mi, na któ­re polu­ją. Połknię­ta siat­ka pro­wa­dzi do zatka­nia prze­wo­du pokar­mo­we­go a w efek­cie wycień­cze­nia orga­ni­zmu i śmier­ci zwie­rzę­cia.

Dało nam to do myśle­nia! Kie­dy przed naszym hoste­lem poja­wił się sprze­daw­ca z koko­sa­mi, demon­stru­jąc jak wydrą­żyć kokos i zapro­po­no­wał do słom­ki do wypi­cia jego soku, wybra­li­śmy te bam­bu­so­we. Od tej pory rezy­gnu­je­my z pla­sti­ko­wych sło­mek i rekla­mó­wek.

Mlecz­ko koko­so­we to nasz sta­ły przy­smak

Przy­łą­czysz się do nas w tym posta­no­wie­niu? Możesz tez pomóc zosta­jąc wolon­ta­riu­szem lub adop­tu­jąc żół­wi­ka na odle­głość i nada­jąc mu imię Wię­cej infor­ma­cji znaj­dziesz tu: https://conserveturtles.org/support-stc-join-stc-and-adopt-a-turtle/

Pod­czas poby­tu w Tor­tu­gu­ero zwie­dza­li­śmy na łód­ce Park Naro­do­wy. Pod­czas rej­su pozna­li­śmy nie­zwy­kły świat zwie­rząt i roślin, prze­mo­kli­śmy do suchej nit­ki a kaj­ma­ny z bli­ska nam się przy­glą­da­ły. O tym co jesz­cze przy­tra­fi­ło nam się w Tor­tu­gu­eu­ro opo­wie­my już w kolej­nym arty­ku­le.

0 0 vote
Artic­le Rating